Moje doświadczenia obejmowania podziemi

 

Dom Tantry · 30 października 2023

 

 

Nie wiedziałem, że wezmę udział, choć czułem. Bardzo długo zbierałem się z podjęciem decyzji, mimo, że chęci pojawiły się parę miesięcy przed samym warsztatem.
Wszystko dopięło się gdy podczas spaceru z psem nadziałem się okiem na wystającą gałąź i wylądowałem na OIOM’ie. Czekając na swoją kolej z intensywnym bólem w lewym oku, byłem zmuszony siedzieć z zamkniętymi oczyma, uwaga sama kierowała się do wnętrza.
I wtedy poczułem. Poczułem cały lęk, opór, historie i niechęć, która skrywała się gdzieś w podświadomości.
Pozwoliło mi to zobaczyć głębszą prawdę poza historiami, że to nie dla mnie, nie po drodze, że mam ważniejsze rzeczy i całą gamą innych praktycznych powodów, aby nie wziąć udziału. A w prawdzie, to był lęk. I z tego miejsca poczułem wewnętrzne tak na wzięcie udziału. Wykonałem odpowiednie operacje w banku, przelałem pieniądze na warsztat i parę sekund później usłyszałem swoje nazwisko wzywane przez lekarkę.
Przez cały tydzień przed samym warsztatem czułem bardzo dużo zimna, zamrożenia w ciele, strach i lęki przed tym, z czym się skonfrontuję ucieleśniały się dobitnie.
A następnie podziemia.

 

Nietypowa podróż. Jadąc na warsztaty, nie wiedziałem czego się spodziewać, miałem mało oczekiwań, wyobrażeń. Praca z cieniem nie była mi obca i zawsze z łatwością się otwierałem na eksplorację tych brzydkich części siebie. Po warsztatach pomyślałem, że praca z cieniem była mi jednak obca. To było bardzo głębokie zejście do czeluści mej istoty, eksplorując razem z 20 innymi śmiałkami to, co bardzo ukrywane, skryte, odrzucone i niechciane. To, co nigdy nie miało przestrzeni, możliwości bycia zauważonym, objętym, ukochanym.

I choć warsztaty dopiero się miały zacząć, to już odczuwałem, że jestem w procesie. Będąc już na miejscu, nie czułem żebym wchodził w inną przestrzeń – energetycznie już tam byłem i bramy do podziemi były już otwarte.
Ośmiodniowa podróż, którą trudno opisać słowem, ponieważ było tam bardzo mało intelektualizowania i bycia w przestrzeni głowy, a bardzo dużo czucia i ucieleśniania wszystkiego, co chciało i mogło się ujawnić, uzdrowić, transformować.
Jeśli chodzi o sam przebieg retritu, był on bardzo ustrukturyzowany, co dawało mi duże poczucie bezpieczeństwa i pewną przewidywalność w całym chaosie i nieprzewidywalności doświadczeń. Każdego dnia wchodziliśmy coraz głębiej, warstwa po warstwie dzięki narzędziom, które mogliśmy praktykować. Medytacje, praktyki tybetańskie, taniec, wspólne dzielenie się zarówno przy posiłkach jak i przeznaczonych do tego przestrzeniach, ćwiczenia prowokujące nasze podziemne części, aby coraz bardziej się ujawniały – wszystko to stopniowo nas przygotowywało do najważniejszej części – sesji masażowych, które miały na celu wydobycie podziemia na światło dzienne, a następnie transformowanie i uzdrowienie.

 

W sesjach mieliśmy głównie do czynienia z dwoma rodzajami podziemi – ciemną męskością i ciemną kobiecością, które z kolei można podzielić na główne archetypy, np. w przypadku męskości był to gwałciciel i „konan niszczyciel” – natomiast nie było tutaj zasady, u każdego indywidualnie pojawiał się taki typ podziemi, jaki w nim był najbardziej żywy, potrzebował być zobaczony, wyrazić się, pokazać. Co było dla mnie zaskakujące, że pomimo, że mam męskie ciało, to właśnie kobiece podziemia były najwyraźniejsze – i transformowanie właśnie tych części, było dla mnie najintensywniejszym i bardzo cennym doświadczeniem.

 

Myślałem, że doświadczanie podziemi zakończy się z momentem wyjścia z sesji, a potem tylko światło. Nie Spodziewałem się, że tak bardzo przeniesie się to na życie codzienne. Już na samym retricie zacząłem zauważać, jak nasze podziemne części wchodzą ze sobą w interakcje, bawią się sobą, karmią, grają w różne przebiegłe gry, manipulacje. Od razu przypomniały mi się sytuacje z życia w relacji z innymi istotami, gdzie widziałem, że zadziewa się coś nie do końca czystego, ale nie umiałem tego objąć świadomością, tłumacząc sobie, że to nie moja odpowiedzialność – że to proces tej drugiej osoby, aby coś z tym zrobić, dokonać zmiany.

Jednocześnie w głębi czując, że w cieniu odbywa się danse macabre. Po retricie, zobaczyłem, że w tym wszystkim, była tam moja ciemna kobieca strona, która lubiła się bawić i karmić takimi sytuacjami; potrafiłem też sobie wybaczyć, przeprosić istotę, z którą w taką wymianę wchodziłem i przebaczyć wszystkim innym istotom, które mnie w tym życiu manipulowały lub wykorzystywały w takiej lub innej formie, mając świadomość, że to nie jest robione z miejsca świadomości i że to nie jest o mnie – że wprawdzie, te pokrzywdzone, podziemne części domagają się miłości i zauważenia, próbują się nakarmić w taki sposób jaki jest im znany. Poczułem pewnego rodzaju akceptację na to, że tak się zadziewa poza naszym świadomym umysłem – w sytuacji, gdy jest to nieuświadomione. Zacząłem czuć większą lekkość w komunikacji i wymianie z innymi, szczególnie gdy te ciemne części wchodzą ze sobą w interakcję.

 

Myślę, że w związku z powyższym, moc i świadomość, która wiąże się ze zintegrowaniem podziemnych części naszych istot jest niezmiernie wyjątkowa i niezbędna do funkcjonowania w tym świecie tak, żeby nie zostać pożartym, ani nie pożerać innych. Niestety często tak w życiu bywa, że nasze nieuświadomione części lubią wchodzić ze sobą w interakcję, tak samo np. nasze zranione części, jak i te undergroundowe. Wpływa to często niszcząco na relacje, nasze wymiany, zachowanie, życie. Po doświadczeniu tego retritu z dużo większą uważnością jestem w stanie rozpoznać, kiedy te części zaczynają się manifestować i w jaki sposób, dając mi wybór i decyzję, czy pozwalam destrukcyjnym tendencjom górować, czy z nowo pozyskaną siłą i świadomością tych części, wybieram to, co służy temu co zdrowe i budujące. Niesamowicie odmienia to interakcje międzyludzkie, dając możliwość manewrowania w tych gęstszych, ciemniejszych przestrzeniach, rozpoznając kiedy wchodzą w interakcję i po co – możemy wtedy wejść w eksplorację, aby lepiej poznać siebie nawzajem, odpowiednio odezwać się do szefa, aby trudna sytuacja w pracy doprowadziła do obopólnej korzyści, załagodzić wiele konfliktowych sytuacji.

 

Ciekawą obserwacją jest to, że te części się komunikują ze sobą, bez względu na to, czy pracowaliśmy z nimi czy nie. Przykładowo, skupiając uwagę na pewnej istocie, która była dość daleko ode mnie, najpierw poczułem odruch wymiotny, po czym zacząłem dzielić się tym, co się zadziewa we mnie z towarzyszem – od razu przyszła historia związana z jej podziemiami – w rezultacie, jej ciało natychmiast weszło w typowe dla podziemnych części ruchy, co pokazuje jak bardzo są one na wierzchu i z jaką łatwością się manifestują, szczególnie, gdy są pod światłem świadomości; natomiast moje odczucie przeszło w odczuwanie zrozumienia, akceptacji i współczucia dla tej istoty.
Paradoksalnie, świat nabrał więcej światła i lekkości, nawet jeśli zacząłem widzieć coraz więcej podziemi. I wracając do mojej wizyty na OIOM’ie – Underground był dla mnie Oddziałem Intensywnego Otulenia Miłością tego, co zostało z takich czy innych powodów znienawidzone, zepsute, odrzucone, zranione.

 

Kris, uczestnik ”Obejmując Podziemie” 2023